Święto Trzech Króli.
Odwiedziła mnie najukochańsza osoba w moim życiu,
cudowna kobieta, wspaniała kucharka i niesamowita "ciocia dobra rada".
Uosobienie samych zalet w jednym organizmie wielokomórkowym,
z gromady ssaków.
Zaopatrzona w swą magiczną płócienną torbę, zawsze czymś niebywałym
wypchaną, wparowała prężnym krokiem do kuchni tak lekko, niczym
rusałka. Przyodziała swój wiekowy już, wysłużony fartuch w kwiatki, rozpakowała
pakunek i odwróciwszy się do mnie, uśmiechnęła promiennie.
- To jak, gotujemy?
- Babciu, wiesz, że nie musisz nawet pytać!
DOMOWY MAKARON.
250 g mąki,
1 jajko,
4 żółtka,
1 łyżka oliwy
zimna woda
szczypta soli
Na stolnicy usypujemy z mąki kopczyk, pośrodku robimy wgłębienie.
Wbijamy tam jajko, dodajemy jajko, łyżkę zimnej wody, oliwę oraz sól.
Wszystkie składniki mieszamy palcami, a potem stopniowo dodajemy do nich mąkę.
Kiedy ciasto będzie jednolite, ugniatamy je dokłądnie, formujemy kulę i wkładamy
do lodówki na ok. godzinę.
Ciasto dzielimy na kilka części, a każdą z nich rozwałkowujemy. Każdy fragment
kroimy w wąskie paseczki. Rozkładamy na papierze posypanym mąką, aby się nie
posklejał. Następnie zostawiamy na chwilę, by "odpoczął".
W dużym garnku gotujemy wodę. Na wrzątek wrzucamy makaron
i gotujemy ok. 2 minut.
CZERNINA.
4 l wody
szklanka krwi z gęsi lub kaczki
podroby z gęsi lub z kaczki
15 dag suszu owocowego
włoszczyzna
1,5 łyżki mąki
ziele angielskie
listek laurowy
podroby z gęsi lub z kaczki
15 dag suszu owocowego
włoszczyzna
1,5 łyżki mąki
ziele angielskie
listek laurowy
ocet
cukier , sól
Włoszczyznę kroimy w kostkę i razem z wymytymi i oczyszczonymi
podrobami, suszem owocowym gotujemy do miękkości. Dodajemy następnie
przyprawy.
Wyjmujemy podroby, wygotowaną wodę uzupełniamy, mąkę mieszamy z krwią.
Dodajemy do zupy i ostrożnie zagotowujemy, aby się nie zważyła.
Doprawiamy octem , cukrem i solą do smaku (każdy według uznania - u nas
jadamy czerninę słodko-kwaśną, bardziej stawiając na "kwaśną").
Następnie przecedzamy zupę przez sito (jeśli ktoś nie lubi charakterystycznego osadu,
można przecedzić przez gazę), jeszcze raz zagotowujemy.
Podajemy z makaronem.
Oj chyba nigdy nie odważę się zjeść czerniny. Ale makaron wygląda bardzo apetycznie ;)
OdpowiedzUsuńmakaron super:) ale czerniny się boję ;)też uwielbiam koją Babuszkę, teraz już nie ma na to siły, ale kiedyś sporo razem gotowałyśmy :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czerninę... mniam... Ten smak jest niepowtarzalny... Ale kaszanki nie tknę ;)
OdpowiedzUsuńna marginesie: skąd miałaś krew?? Udało Ci się dostać w mięsnym suszoną czy Babcia ma swoje tajne źródło?? Pytam, bo ja, niestety, mam problem z kupnem krwi...
Makaron poproszę, ale czerniny jakoś nie za bardzo. Gotowanie z Babcią to jest to.
OdpowiedzUsuńZazdroszcze ci tego gotowania z babcia...ja jeszcze kilka tygodni temu tez moglam z nia to robic,ale teraz juz nie... niestety odeszla...
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o czernine jestem na duze tak...oczywiscie jesli ktos potrafi ja ugotowac...moj tata robi na kwasno a babcia ze strony taty na slodko -kwasno z kluskami ziemniaczanymi..obie sa pyszne,ja osobiscie jeszcze nigdy nie odwazylam sie sama czerniny ugotowac.Wszystkiego dobrego w Nowym Roku:)
Oj, oj, oj... czerniny to raczej nie jadłam, ale mam strasznie wielką ochotę spróbować, tylko nie wiem kto mi kaczkę zabije:)
OdpowiedzUsuńA domowy makaron...rany całe wieki go nie jadłam, chyba zrobię niedługo do niedzielnego rosołku:))
Uściski.
Ja nie pogardzę czerniną, chociaż jadam ją bardzo rzadko, ok 2 -3 razy w roku maxymalnie i nigdy nie jadłam jej w innym miejscu niż w rodzinnym domu, autorstwa taty i mamy:) U mnie dodaje się też gruszki lub śliwki z octu, a jako dodatek zazwyczaj ziemniaki w mundurkach. Z domowym makaronem to musi być coś! Swoją drogą jeśli pytam ludzi czy lubią czerniną, to mniej niż co druga jest na tak. Jesteśmy więc w mniejszości:)
OdpowiedzUsuńUlala, dwa dni temu jadłam po raz pierwszy w życiu czerninę, a że jestem fanką kaczki to tak jak przypuszczałam - od teraz jestem fanką czerniny ;)
OdpowiedzUsuńCzerniny nigdy nie jadłam, a mój mąż pochodzi z Wielkopolski i bardzo dobrze ją wspomina, ale za to dzisiaj zrobiłam domowy makaron do rosołu i wiem, że to zupełnie inna jakość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
czerniny nigdy bym nie zjadła. ale wiesz.. zazdroszczę Ci gotowania z Babcią. ja do tej pory pamiętam smak domowego makaronu robionego przez Moją..
OdpowiedzUsuńOj dawno nie jadłam domowego makaronu, będzie trzeba kiedyś zrobić.
OdpowiedzUsuńZ czerniną to jest tak, że albo się ją kocha albo nienawidzi. Nienawidziłam czerniny na słodko robionej przez moją rodzinę, ale kiedyś, w gościach poczęstowano mnie czerniną na kwaśno... O jejku, pognałam po dokładkę! Niestety wieki jej już nie jadłam, bo nikt u mnie jej nie robi.
OdpowiedzUsuńNatomiast domowy makaron... domowy makaron robię czasem sama z ś.p. Dziadkiem. To znaczy ja robię, a przy okazji wspominam te dni, które spędzaliśmy razem w kuchni, gdy Dziadek wałkował ciasto.
Takie chwile są niezapomniane i niezwykle cenne.
domowy makaron jadłam parę razy w zakopanym, pycha:) ale czernina, no niewiem niewiem chociaż pewnie zdrowa, bo dużo żelaza ma:)
OdpowiedzUsuńPrzypomniał mi się makaron, który robiła moja babcia - do rosołu był u babci zawsze domowy.
OdpowiedzUsuńczarniny, chyba nigdy jej nie zjem mam złe :-( wspomnienia... ale twoja ładnie wygląda :-)
OdpowiedzUsuńMakaron domowy jadam,jak jestem w domu rodzinnym - mama robi do rosołu :) A czerniny, chyba bym nie tknęła. Tak z uprzedzenia,że to na bazie krwi. Zazdroszczę gotowania z babcią!!! :)
OdpowiedzUsuńCudne, staropolskie danie :) Choć czerniny nigdy nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńCudnie mieć taką babcię i jeszcze z nią gotować :) Przeczytałam z zainteresowaniem, bo kaczkę uwielbiam i chętnie czytam wszystko co z nią związane ale czerniny nigdy nie miałam okazji próbować.
OdpowiedzUsuńzazdroszczę babci chociaż ze swoją również gotowałam:) czerninę uwielbiam najbardziej z suszonymi śliwkami i gruszkami:)
OdpowiedzUsuńdo zjedzenia czerniny żadna siła mnie nie zmusi, ale domowy makaron? jak najbardziej! :) ja sposobem mojej babci robię makaron z olejem rzepakowym - nie ingeruje w jego smak. A przy tym zdrowszy jest :)
OdpowiedzUsuńza domowy makaron pójdę w ciemny las :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czerninę. Rzadko ją jem, bo ta zupa to najczęściej zasługa babci, ale ta zupa jest przepyszna :-D
OdpowiedzUsuńdomowy makaron to jest TO :)
OdpowiedzUsuńja muszę też czym-prędzej przepis zamieścić, żebym miała i pamiętała :)
dziękuję za przypomnienie :)
Jak ja uwielbiam czerninę!
OdpowiedzUsuńWieki nie jadłam.
Pamiętam czarninę jeszcze z dzieciństwa i pamiętam, że bardzo mi smakowała :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam okazji jeść czerniny, ale legend się nasłuchałam! :) Także chyba mogłabym się odważyć spróbować... :) A makaron domowy...? A dzisiaj robiłam!
OdpowiedzUsuńdomowy makaron, mój ulubiony;) Nie wyobrażam sobie innego do niedzielnego rosołu. A czernina pyszna, kiedys odrzucał mnie jej kolor i produkty z jakich wykonana....a teraz jeden z ulubionych przysmaków;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa propozycja
Wyobraziłam sobie lekką zawadiacką minę babci podczas zadawania pytania i aż się mimowolnie uśmiechnęłam pod nosem ;)
OdpowiedzUsuńzofka 13listopad 2012.czernina z kluskami ziemniaczanymi jak kto woli szarymi,to dopiero pycha.
OdpowiedzUsuń