CAMEMBERT PANIEROWANY.

W lampce mieni się czerwone wino. Patrzy na nią swoim przenikliwym wzrokiem i czeka, czeka co zrobi. Czy wypije? Czy spojrzy w oczy? Czy coś powie? Zaskoczyły ją czerwone róże i płonące świecie. Zaskoczyła muzyka w tle i jego nowy, czerwony krawat. Karminowe usta śmiały się tak radośnie, jakby nigdy wcześniej tego nie doświadczyła. A teraz myśli. Degustuje, kęs po kęsie i analizuje smak, konsystencję, zapach, temperaturę. Kubki smakowe odbierają bodźce chemiczne, przekazują dalej do mózgu. Węch i wzrok czyni to samo. Czy smakuje? Oto jest pytanie.

Tym razem znów propozycja nieco randkowa, z wykorzystaniem sera camembert. W poprzednim poście kusiłam CAMEMBERTEM Z PIECA. Teraz zapraszam na bardziej znaną, klasyczną wersję tego sera na ciepło.

CAMEMBERT PANIEROWANY.

/przepis znany/

 3 porcje

3 krążki sera camembert

1 duże jajko

mąka

bułka tarta

pieprz cytrynowy

olej do smażenia

Jajko roztrzepuję, dodając niecałą łyżeczkę pieprzu cytrynowego.

Bułkę tartą mieszam z mąką w stosunku 2 do 1 - mąka powoduje,

że panierka lepiej przylega do sera. 

Panieruję ser najpierw w jajku, potem mieszance z mąki i bułki tartej,

znów w jajku i znów w bułce. Tak przygotowane sery smażę na patelni,

jak schabowe, z obydwóch stron na złoty kolor. Osączam delikatnie

z tłuszczu papierowym ręczniczkiem i od razu podaję.

Najlepiej pasuje żurawina i frytki, których nie ma u mnie na zdjęciu.

SMACZNEGO!

Pozdrawiam,

Karmel-itka