Tylko blask świec nikło oświetla salon. Sączy się gdzieś w tle romantyczna nuta, pośród głuchej ciszy wieczoru. Stół zastawiony elegancko i wykwintnie, acz skromnie nieco. Wystarczy. Dla dwojga w zupełności. Szampan do wznoszenia toastów się chłodzi, a czerwone wino czeka na otwarcie. Celebracja bycia razem, bez okazji, tak po prostu. Czeka on niecierpliwie, aż przyjdzie, by zaskoczyć go kolacją. Możliwe, że zostanie do śniadania.
Uważam, że randki nie muszą być nie wiadomo jak wystawne. Wystarczy kilka eleganckich potraw, by zaspokoić pragnienie czegoś smakowitego. Według mnie, najlepiej sprawdza się ser camembert z pieca, na ciepło z grzankami. Taka uproszczona wersja fondue. Gdybym miała właśnie przygotowywać romantyczny wieczór, nie zabrakło by właśnie tej przystawki.
Do camemberta ziołowego pasuje dobrze tokaj. Warto zestawić ze sobą te dwa elementy, dopełnić jakimś lekkim makaronem na danie główne i uwieńczyć lekkim deserem z czekoladą.
CAMEMBERT Z PIECA.
/przepis własny;/
dla 2 osób
2 krążki sera camembert
(najlepiej w drewnianym opakowaniu, najlepiej zszywanym)
kolorowy pieprz
gałka muszkatołowa
tymianek
kilka kromek ciemnego chleba
oliwa tymiankowa z oliwek
Najpierw grzanki. Z chleba usuwam skórki, miąższ kroję w prostokąty,
układam na blasze, skrapiam obficie oliwą smakową i wkładam
na 10 minut do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika.
Z krążków sera odcinam wierzch. Z powrotem umieszczam w pudełku,
to zapobiegnie rozlaniu się sera na blasz (moje pudełko było klejone, pod
wpływem temperatury się rozpadło) Posypuję tymiankiem,
gałką muszkatołową i pieprzem. Wkładam do pieca, do grzanek,
na około 3-4 minutki. Wyjmuję razem z grzankami, podaję na gorąco.
SMACZNEGO!
Pozdrawiam wszystkich randkujących romantyków,
jak i pozostałych czytelników,
Karmel-itka
Robię prawie identycznie, pyszność! Tylko ja zapiekam w małych porcelanowych naczynkach do zapiekania :)
OdpowiedzUsuńTo lubię :)
OdpowiedzUsuńjako osoba, która po 6 latach związku za tydzień wychodzi za mąż powinnam żartobliwie zapytać: a co to jest randka? ;-) no ale nie byłoby to zgodne z prawdą. ja mam dwa oblicza jedzenia na mieście: albo to coś, czego sama nie ugotuję (na przykład sushi), albo najczęściej ukochana kuchnia włoską... chociaż nie powiem, obiad w wystawnej restauracji też bywa super:) wszystko zależy od towarzystwa!:-)
OdpowiedzUsuńoch,my.ale bym wszamała:)
OdpowiedzUsuńJak on obłędnie wygląda, bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś zrobić, wygląda przepysznie! :).
OdpowiedzUsuńcudowne jedzonko - dla nas po dwudziestu latach małżeństwa również idealny posiłek na "randkę"
OdpowiedzUsuńTa warsja serka tez jest pyszna !
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Rozpływam się tak ja ten pieczony camembert. Boskość :-)
OdpowiedzUsuń