Pamiętam jej uśmiech, kiedy razem ze mną, siedzącą na kuchennym stole, wyglądałyśmy jak dwa mączne bałwanki. Pamiętam głos i śmiech, gdy nieudolnie próbowałam zagnieść ciasto, obklejając się nim przy tym wszędzie, gdzie się tylko dało. Pamiętam to wyczekiwanie, kiedy w końcu po licznych trudach, placek trafił do piekarnika, starego, w angielce na drewno. Pamiętam, jak parzyła sobie małe, pulchne paluszki i usta, próbują upchnąć cały kawałek od razu w buzi, żeby czasem nikt mi go nie zabrał. Teraz pamiętam. Mam nadzieje, że kiedyś moje dzieci też będą miały taką możliwość.
Nie pamiętam jednak, od kogo dokładnie nauczyłam się piec ciasta drożdżowego. Byłam samoukiem w wielu sprawach kulinarnych, ale tutaj nie wiem. Mama też niegdyś spędzała mnóstwo czasu w kuchni, ale od jakiegoś okresu gdzieś to umknęło, a gotowanie to dla niej strata w grafiku i energii. Szkoda.
Oczywiście, sezon truskawkowy nie może obejść się bez domowego placka drożdżowego z truskawkami i kruszonką.
PLACEK DROŻDŻOWY Z TRUSKAWKAMI.
/od Babci;/
na małą blaszkę (19x21 cm)
1/2 kg mąki pszennej
2 jajka
1/3 szklanki mleka
200g masła
1/2 płaskiej łyżeczki soli
4 łyżki cukru + 1 łyżka do drożdży
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
7g (torebka) suszonych drożdży lub 40g świeżych
300-400g świeżych truskawek
kruszonka:
1/2 kostki masła
1,5 - 2 szklanki mąki pszennej
1 szklanka cukru
Mleko nieco podgrzewam, dodaję 2 łyżki cukru i gdy jest letnie, dodaję suche drożdże
i mieszam (świeże trzeba najpierw rozetrzeć z cukrem, a później zalać letnim mlekiem,
zostawiam, aż podwoją swoją objętość).
Masło rozpuszczam i studzę.
Mąkę mieszam z drożdżami i mlekiem, jajkami, resztą cukru, solą. Zagniatam ciasto,
na samym końcu dodaję rozpuszczone i wystudzone masło. Ciasto musi być dość luźne,
ale odchodzić od rąk - jeśli tak nie jest, dodać nieco mąki. Następnie przykrywam bawełnianą
ściereczką i zostawiam na około 1-1,5 godziny, aby podwoiło swoją objętość.
W tym czasie przygotowuję kruszonkę. Zimne masło siekam z mąką, dodaję cukier, po czym
szybko i dokładnie zagniatam w kulę. Następnie powstało kulę z ciasta rozcieram na grudki,
jakby konsystencja mokrego piasku i wstawiam do lodówki na 20 minut.
Rozgrzewam piekarnik do 180 stopni. Blachę wykładam papierem do pieczenia, wykładam
ciasto, które ponownie przed wyłożeniem zagniatam, rozprowadzam je po blaszce, za pomocą
rąk pokrytych mąką. Truskawki kroję w połówki, układam na powierzchni ciasta. Porzykrywam
kruszonką dość dokładnie i wkładam do pieca. Piekę minimum godzinę, aż kruszonka
ładnie zbrązowieje, a ciasto wyraźnie urośnie. Trzeba też uważać, by nie spalić truskawek
wystających spod kruszonki. Studzę najpierw kwadrans w piekarniku, a później już poza nim.
Można też zrobić lukier bądź przed włożeniem do pieca posypać kruszonkę grubym cukrem.
SMACZNEGO!
Pozdrawiam,
Karmel-itka
Wpraszam się na mały kawałek :) Wiesz, że ja też nie pamiętam od kogo nauczyłam się robić ciasto drożdżowe? :) Ale stawiam na mamę, bo to ona uczyła mnie robić ciasto na pizzę, później zwyczajnie "jakoś poszło" :)
OdpowiedzUsuńzapraszam, chętnie ugoszczę! :) ale słyszałam, że dużo osób nie pamięta o cieście drożdżowym. O innych jak najbardziej, ale z rzadka o drożdżowym.
UsuńWygląda super , chyba zrobię na weekend!
OdpowiedzUsuńOj tak, na weekend ciasto idealne!
Usuńna weekend planuję podobne - z truskawkami i duuużą ilością kruszonki :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł :)
UsuńWspaniały <3
OdpowiedzUsuńCudowne to ciasto! ; )
OdpowiedzUsuńChętnie bym spróbowała!
Uwielbiam drożdżowe ciasta, kojarzą mi się z dzieciństwem :)
OdpowiedzUsuń