Już z samego rana słońce bombarduje swoimi promieniami niezasunięte okna. Budzik nie pomaga, ale od klującego ciepła od razu się obudzisz. Zimny prysznic, kilka przysiadów, szybka kawa i śniadanie. Otwierasz lodówkę, drapiąc się w głowę. Znów nie ma nic ciekawego.
Jak to nie? A smarowidło z bakłażana? Roboczo nazwałam je smalczykiem, a to dlatego, że po schłodzeniu pasta się zestaliła. Jest wyrazista w smaku, pikantna i dość ciekawa. Bardzo intrygujące, acz przyjemne doznanie. Zrezygnowałam jednak z owej nazwy, bo smalec i bakłażan w jednym równoważniku zdania mija się z prawdą i całkowicie się wyklucza. Tak jak smalczyk roślinny czy inne tego typu wynalazki.
SMAROWIDŁO Z PIECZONEGO BAKŁAŻANA
/własny:/
1 mały bakłażan
olej ryżowy
2 gałązki tymianku
1 ząbek czosnku
pieprz, sól
szczypta imbiru
szczypta sproszkowanej papryki chili
sok z połowy cytryny
Bakłażana przekrawam na pół, nacieram solą, pieprzem, układam
tymianek, skraplam olejem ryżowym i piekę w piekarniku około
20 minut w 200 stopniach.
Gorącego bakłażana pozbawiam skóry. Wrzucam do wysokiego
naczynia, dodaję przyprawy, sok z cytryny i łyżkę oleju ryżowego.
Całość dokładnie miksuję, sprawdzając smak. Ewentualnie doprawić.
Ostudzić, wstawić do lodówki na 30 minut, aby aromaty się przegryzły.
Podaję ze świeżym pieczywem.
SMACZNEGO!
Pozdrawiam,
Karmel-itka
Super propozycja na smarowidło na kanapki. Z chęcią takie zrobię :-)
OdpowiedzUsuńpolecam! tylko uważaj z ilością czosnku :)
UsuńŚwietny przepis, szczególnie dla takich jak ja nie lubiących wędlin
UsuńBrzmi pysznie ...
Usuńdziekuję!
UsuńNa pewno jest pyszna :)
OdpowiedzUsuń