A co by było, gdyby... Ludzie udali się na odwyk od wygód i telefonów, od życia w elektrycznym świecie luksusu,od lansu i szpanu? Widzieliby to, czego nie zauważają. Widzieliby to, co istotne, co należy zobaczyć. Widzieliby moc uczuć i relacji z drugim człowiekiem, a nie tylko elektryczną zabawkę w swoich rękach.
Życie bez miksera to nie taka łatwa sprawa! Powoli zaczynam się przyzwyczajać, ale jeśli tylko mogę, staram się wymyślać i przyrządzać słodkości, gdzie jego użycie jest całkowicie zbędne.
I pomyśleć, że wiele lat temu nikt jeszcze nie myślał o takim wynalazku! Na dzień dzisiejszy trudno nam radzić sobie właśnie bez takich udogodnień. Uzależniamy się od wygody, sprzętów ułatwiających codzienne życie. Przecież po to zostały wynalezione, niemniej w krytycznym momencie ciężko nam sobie bez nich poradzić.
Spójrzmy na taki telefon stacjonarny. Co prawda w obecnej chwili odchodzi do lamusa,ustępując miejsca komórkom, smartfonom czy tabletom. Ale czy wyobrażamy sobie życie bez niego? Wystarczy wykręcić numer, aby porozumieć się z osobą oddaloną o kilkaset kilometrów. Nie potrzeba gońców, gołębi pocztowych czy poczty kolejowej.
Po czym nagle... przestajemy być ograniczani przez kabel, możemy dzwonić w każdym miejscu, w każdej chwili, w każdej okoliczności. Komórka to wspaniałe urządzenie, które niestety całkowicie nas uzależniło. Nie ruszamy się bez niej, a gdy zostanie w domu, czujemy się jak bez ręki. Cały świat kręci się wokół telefonu komórkowego i nie oszukujmy się, nikt z nas nie będzie w stanie przeżyć bez niej kilka godzin. Po prostu świat się wali.
Nie zapominajmy jednak, że właściwie nie tak dawno nie mieliśmy tego, co dzisiaj, życie nie było tak wygodne i łatwe pod tym kątem. A jeszcze wtedy ludzie potrafili przeżyć bez telewizora, komputera, komórki i było im dobrze. Nawet bez miksera.
WAFLE Z GALARETKĄ.
/inspiracja: Sto kolorów kuchni; współpraca z Winiary;/
1 opakowanie wafli
330ml śmietany kremówki 30%
250g masła
1/4 szklanki cukru
2,5 opak. galaretki truskawkowej Winiary
Śmietankę podgrzewam razem z cukrem i masłem. Kiedy to się rozpuści,
a całość zacznie wrzeć, zdejmuję z ognia i wsypuję galaretki.
Dokładnie mieszam, aby zredukować grudki, a proszek
z galaretki się rozpuścił. Odstawiam, aby ostygło.
Kiedy masa zacznie tężeć, czyli nie będzie płynna, ale z łatwością
da się rozsmarować na waflach, rozsmarowuję ją (ja zużyłam 3/4 opakowania
wafli dlatego,że dała grubszą warstwę masy z galaretki). Przekładam warstwami,
na zasadzie: wafel, masa, wafel, masa, wafel, masa, wafel). Przyciskam dokładnie.
Obciążam deską do krojenia, na której kładę coś ciężkiego (np. czajnik z wodą),
aby wyprasować wafle. Zostawiam na około godzinę, by ładnie się skleiły i całkowicie
stężały. Następnie kroję ostrym nożem na nieduże kwadraty.
SMACZNEGO!
Pozdrawiam,
Karmel-itka
Takie wafle to smaki z dzieciństwa, uwielbiałam je, a dawno już nie jadłam
OdpowiedzUsuńWyglądają super! Zjadłabym takie, to na pewno: ))
OdpowiedzUsuńja na studiach robiłam ciasto naleśnikowe widelcem, nie marzyłam nawet o mikserze...doszłam do takiej perfekcji, że wszyscy do mnie na te naleśniki przychodzili...fajne czasy...nostalgia...:-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te wafle! Ostatni raz robiłam je rok temu.
OdpowiedzUsuńWafle z galaretką to moje wspomnienie z dzieciństwa :) moja babcia robiła takie na każde przyjęcie, tylko z galaretką cytrynową :)
OdpowiedzUsuńSą rozkoszne, takie różowiutkie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie życie bez telefonu to nie problem. Jeszcze do niedawna miałam starą komórkę, która tylko dzwoniła i dało się z niej wysłać smsa (mmsy to już wyższa szkoła jazdy). Na urodziny dostałam taką wypasioną, bez jednego guziczka ;) I owszem, fajna zabawka, ale i tak głównie leży na stole. Nie miałabym najmniejszego problemu, żeby sobie bez niej radzić.
Mikser to już zupełnie inna sprawa... ;)
Wafelki cudne!
OdpowiedzUsuńA co do telefonu mam podobnie jak Gin. Przez cały ostatni rok nie miałam komórki,bo po tym jak mi się zepsuła nie chciało mi się iść do sklepu po nową ;) Dostałam potem w prezencie od siostry, która stwierdziła, że tak dalej być nie może, że nie ma ze mną kontaktu. Choć i tak bardzo często zapominam ją wziąć z domu ;)
guśka