Kiedy dni są szare, bure, jesienne i ponure potrzebujemy słońca. I cukru, żeby wytworzyć niezbędną do przetrwania w taki czas energię. Dodając do tego orzeźwiający smak, który podkreśla słodycz, otrzymujemy wspaniałą tartę cytrynową z bezą włoską. Klasyk nad klasykami, tak dobry, tak cudowny, tak... prosty!
Choć beza włoska jest trudniejsza od zwykłej i nieco bardziej czasochłonna, nie wymaga pieczenia - może zostać zrumieniona przy pomocy palnika cukierniczego. W tej wersji tarty cytrynowej można zrezygnować z włoskiej bezy.
Każdy z nas może pozwolić sobie na przygotowanie tarty cytrynowej z bezą, nie musimy iść koniecznie do cukierni, zamawiać z pracowni... Zakasajmy rękawy i do pracy!
Przepis pojawił się kiedyś na poprzedniej odsłonie naszego bloga.
TARTA CYTRYNOWA Z BEZĄ
(forma do tarty o średnicy 24-25 cm)
Składniki na spód
- 300 g mąki pszennej (użyłam tortowej)
- 150 g schłodzonego masła
- 70 g cukru pudru
- 2 żółtka (jajka o rozm. L)
- ewentualnie 2 łyżki zimnej wody
- 4 wyszorowane i wyparzone wrzątkiem cytryny
- 1 szklanka wody
- 3 żółtka
- 1 szklanka drobnego cukru
- 1/4 kostki masła (50 g)
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- 4 białka
- 300 g drobnego cukru
- 60 ml wody
- Zaczynam od spodu. Piekarnik rozgrzewam do 200 stopni Celsjusza. Zimne masło siekam z mąką pszenną, dodaję cukru pudru i rozcieram w palcach na masę przypominającą mokry piasek. Dodaję żółtka i ugniatam szybko gładkie ciasto. Jeśli jest za suche, dodaję łyżkę lub dwie zimnej wody. Owijam ciasto folią i odstawiam na 30 minut do lodówki.
- Po upływie 30 minut wałkuję ciasto, podsypując odrobiną mąki na grubość około 7 mm. Przekładam na wałku do wysmarowanej tłuszczem formy i wylepiam. Nakłuwam widelcem w kilku miejscach i wstawiam do rozgrzanego piekarnika. Piekę około 15 minut, aż ciasto się zrumieni. Następnie wyjmuję z pieca i studzę.
- Z cytryn ścieram skórkę, wyciskam sok. Mieszam z jajkami i mąką (na kształt budyniu). W garnuszku rozpuszczam masło, dodaję do niego cukier, wodę, wciąż podgrzewając. Wlewam mieszaninę żółtek z sokiem cytrynowym i stale mieszając podgrzewam, aż masa zacznie gęstnieć i przypominać budyń. Nie można zagotować, bo wyjdzie jajecznica. Zostawiam do wystudzenia.
- Czas na bezę. 260 g cukru i 60 ml umieszczam w garnku i zagotowuję. Następnie umieszczam w garnku termometr cukierniczy i podgrzewam syrop do uzyskania temperatury 118 stopni Celsjusza, nie mieszając go (ważne!). Zmniejszam płomień.
- Gdy syrop zmniejsza temperaturę do 100 stopni Celsjusza, zaczynam ubijać białka na sztywno, dodając pod koniec stopniowo cukier i ubijam tak długo, aż cały cukier rozpuści się zanim dodam kolejną jego porcję.
- Kiedy syrop osiągnie 100 stopni Celsjusza wlewam go cienkim strumieniem do białek, miksując na najwyższych obrotach. Po wlaniu całego syropu miksuję jeszcze 7 minut. Beza będzie sztywna, gładka i lśniąca.
- Na podpieczony spód wykładam wystudzony krem, na jego powierzchnię bezę (najlepiej przy pomocy rękawa cukierniczego). Opalam ją palnikiem cukierniczym - jeśli go nie mamy, można podpiec bezę pod górnym rusztem przez 5-7 minut, aż się lekko zrumieni.
Kocham takie smaki. A efekt wizualny taki, że w końcu chyba kupię taki palniczek! :)
OdpowiedzUsuńPolecam go - można dostać tańszą i większą wersję w sklepie budowlanym :D taki miałam początkowo.
UsuńWłaśnie zainwestowałam w palnik, będę szaleć!
OdpowiedzUsuńPowodzenia i przyjemności! :)
Usuń